Pora zacząć jeszcze raz. Od dłuższego czasu (kilka miesięcy) siedzi mi w głowie myśl o prowadzeniu bloga. Pierwsza próba już za mną. Tyle się działo w tym czasie, że siedzenie przy komputerze było ostatnią rzeczą na jaką miałam czas i ochotę.
Teraz potrzebuję tego bardziej. Powód? Posiadanie swojego kawałka przestrzeni, na którym odcinam się od całej reszty, komentuję, podsumowuję, opisuję to co w owej reszcie się dzieje. Nie będę się ograniczać. Będę umieszczać płyty, których lubię słuchać, potrawki, które udało mi się przygotować, zdjęcia z różnych miejsc, kawałki życia codziennego młodej, zaskoczonej życiem mamy…
Właśnie… mamy… Chcąc niechcąc pewnie dużo miejsca zajmie mi pisanie o moim pierwszym dziecku, o synku, który jeszcze siedzi mi w brzuchu i imienia nie ma… W wersji roboczej nazywamy go Bobek, Bobuś.
On też w dużym stopni spowodował, że właśnie teraz zdecydowałam się pisać. Dużo czasu wolnego, dużo myśli… Trzeba je gdzieś uporządkować. Trzeba złapać dystans. Trzeba, a raczej po prostu jest we mnie chęć udowodnienia sobie, że mogę zrobić coś fajnego dla siebie, chociaż miałoby to być napisanie kilku zdań co jakiś czas...
Miał to być nowy blog… ale jak weszłam na stare śmieci zdecydowałam je odkurzyć, bo czemu nie? Z resztą i tak dużo do sprzątania nie ma…